piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 3.

Wiesz co jestem okropna.
Wiesz co jestem straszna. 
Wiesz co mam siebie dosyć.
Wiesz co JESTEM DZIWKĄ! JESTEM SZMATĄ!
Wiesz dlaczego? No tak, domyślasz się.. Puściłam się. Sprzedałam się. Byłam z jakimś oblechem po to, aby zdobyć kasę. Puściłam się dla niej, dla ukochanej HEROINY!!! 
Jestem nic nie warta. Nienawidzę samej siebie. Nie chce  na siebie patrzeć. Chce wyjść poza siebie!! Mam dość, mam dość tego wszystkiego. Mam dość tej ciągłej i pieprzonej chęci zaćpania.. 

Z PERSPEKTYWY ANDRZEJA
- Stary, gratuluję MVP. Zasłużyłeś na to.
- Dzięki Karollo.
- Musimy to uczcić wieczorem.
- No wiadomo.
Jak zawsze wychodzimy ostatni z szatni. Po piękny trzysetowym boju pokonujemy miejscową drużynę z Gdańska i jesteśmy liderami Plusligii. W dobrych humorach zmierzamy do autokaru, który znajduje się przed Ergo Areną. Kłos razem z Włodim planują jak spędzimy wieczór, kiedy ja dostrzegam JĄ na krawężniku. Przypomina mi się widok z przed kilkunastu lat. Bez namysłu podchodzę do niej. 
- Przepraszam, co się stało? - kucam przed nią.
- Wszystko się spierdoliło. - odpowiada i bierze potężny łyk wódki. 
- Daj mi to. - wyciągam z jej dłoni prawie pustą butelkę po alkoholu. Dziewczyna patrzy na mnie, a jej oczy są szklane i puste. Jest naćpana. Nie mogę jej teraz zostawić. Muszę pomóc.
- Chłopaki, wracajcie do autokaru. Wrócę później do hotelu.- oni protestują jednak nie słucham ich, zwracam się do dziewczyny -  Gdzie mieszkasz? - jednak tym razem nie odpowiada mi. Ku mojemu zdziwieniu przytula się do mnie. Czuję jaka jest drobna, czuje jaka jest słaba. Nagle dzwoni jej telefon. Odbieram go, dzwoni jej siostra, podaje mi adres i prosi żebym ją odwiózł. Chwilę później wysiadam z taksówki i niosę dziewczynę na rękach do domu. 
- Dziękuję, że się nią zaopiekowałeś. Gdyby nie ty, to nie wiem co by się z nią działo.- mówi Patrycja
- Nie musisz mi dziękować. Długo już ćpa?
- Z jakiś rok. Załamała się po śmierci mamy i po tym jak przez kontuzję musiała zrezygnować z profesjonalnej gry w siatkówkę. Wiki była najlepszą środkową. A teraz... Teraz tylko ćpa. Wpadła w nałóg. Jest z nią coraz gorzej, chociaż ona usilnie twierdzi, że to wszystko kontroluje. Jednak ja widzę, że uzależniła się. Nawet próbowałam z nią o tym porozmawiać, zawsze jednak kiedy poruszałam ten temat ona wpadała w złość. Nic do niej nie dociera. Jestem już bezsilna. 
- Nie martw się. Pomogę jej z tego wyjść. 
- Dlaczego chcesz jej pomóc?

Z PERSPEKTYWY WIKTORII
Gdzie ja jestem? Ah tak to mój pokój, tylko jak ja się tutaj znalazłam? Czuję się strasznie źle. Za mało władowałam? Nie, zmieszałam narkotyki z alkoholem. Tak fatalnie nie czułam się jeszcze nigdy. Zaraz zwymiotuję... Nie zdążyłam do łazienki i wszystko poszło na dywan... Nie wiem ile jeszcze będę wymiotować, ale już nie mam siły. Chce mi się strasznie pić. To są chyba objawy odstawienia heroiny. Kurde, robię sobie sama oczyszczenie. Nie chce tego! Chce sobie władować! Gdzie moja kurta? Sprawdzam wszystkie kieszenie. Nie mam nic. Nie mam nawet jednego malutkiego grama. Nic!!! Kurwa, jestem skończona. Zdechnę, zdechnę we własnych wymiocinach..
- Masz wodę. - słyszę męski głos. 
- Dzięki. - biorę spory łyk, by po chwili zwrócić wszystko na moją podłogę. - nie patrz na to. Kim ty jesteś?
- Andrzej. Jesteś strasznie blada. Otworzę okno. 
- Strasznie mi gorąco. 
- Posiedzę z tobą. 
Nie wiem czy nowo poznany Andrzej został ze mną, bo jakimś cudem udało mi się zasnąć. Śniła mi się piękna, duża strzykawka, wypełniona do pełna HEROINĄ. Taką czyściutką herą. Słyszałam jak mnie woła. Już do ciebie idę! powtarzałam. Obudziłam się z jeszcze większą ochotą zaćpania. Chciałam wstać z łóżka, ale czyjaś ręka mnie powstrzymała. 
- Gdzie chcesz iść?- zapytał
- Nie twoja sprawa.
- Idziesz po heroinę. 
- Nie rozumiesz, że jak zaraz nie właduję sobie to oszaleję?!- krzyknęłam 
- Weź to. - dał mi tabletki. Połknęłam od razu całość. Kwas. Dał mi kwas. I że to niby ma mi zastąpić herę? Chyba oszalałeś pomyślałam.
 Przez następne dwa dni pociłam się strasznie. Było mi na przemian ciepło i zimno. Mój pot strasznie cuchnął. Jak zabite zwierzę. Śmierdziałam jak coś martwego i zgniłego. Już w sobotę czułam się o niebo lepiej. Mogłam już "normalnie" funkcjonować. Oczywiście od razu chciałam iść po działkę, ale po pierwsze nie mam ani grosza a po drugie Andrzej by mnie nie wypuścił z domu. 
- Już lepiej?- zapytał wchodząc do mojego pokoju. - Zejdź do kuchni, przygotowałem śniadanie. 
- A gdzie Patrycja? 
- W pracy.
- Tylko wezmę prysznic. 
Wzięłam zimny prysznic żeby się obudzić. Gdy suszyłam moje długie czarne włosy nie mogłam patrzeć na swoje odbicie. Byłam strasznie blada, chuda, miałam ciemne worki pod oczami, wzrok był pusty, niebieska barwa moich oczu stała się teraz szara i bez wyrazu. Gdzie podziała się dziewczyna sprzed roku? Pełna energii do życia. Szczęśliwa, mająca kochającą mamę? Siatkarka, która miała ambicje, aby dostać się do kadry narodowej? Co się z nią stało? Teraz jestem tylko odbiciem w lustrze bez nadzei i bez szans na lepsze życie. 
Kiedy zeszłam na dół Andrzej siedział w kuchni i czytał gazetę. Usiadłam naprzeciwko niego. 
- Wyglądasz dużo lepiej. Tak zdrowiej. - zaczął
- Co masz na myśli?
- To w jakim stanie zobaczyłem cię na krawężniku przed halą. Byłaś prawie nie przytomna.
- No i co z tego?
-Czemu się tak zachowujesz?
- Jak? Jak się zachowuję? Co ty możesz w ogóle o mnie wiedzieć? Nie znasz mnie więc mnie nie oceniaj!- krzyknęłam
- Uspokój się. – podszedł do mnie i złapał mnie za ręce
- Zostaw mnie! – chciałam się wyrwać
- Proszę pozwól sobie pomóc.- wpatrywał się we mnie tymi swoimi niebieskimi oczami ze spokojem, a ja miałam kompletny mętlik w głowie.
- Człowieku, wcale mnie nie znasz a chcesz mi pomagać?!
- Tak, bo widzę jak to wykańcza się od środka!
- Nie potrzebnie marnujesz swój czas- powiedziałam- Mnie się nie da pomóc, rozumiesz? – stwierdziłam. On podszedł do mnie i tylko , mnie przytulił. W jego ramionach poczułam się cholernie bezpieczna. Po chwili poczułam, że moje oczy są niebezpiecznie wilgotne.


_________________________________________________________
Hej, mam dla was kolejny rozdział. Jest już Andrzej i teraz będzie Go coraz więcej :). 
Ostatni dzień ferii, a od poniedziałku znowu szkoła ;(. 
Kiedy w końcu będzie ciepło? Kiedy skończy się zima? Czy tylko ja mam jej dosyć? 

PS. Wiecie co? Jutro będę na meczu Lotosu Trefla Gdańsk z Asseco Resovią Rzeszów ;). Nie mogę się doczekać. 

PS2. Oczywiście zapraszam do komentowania, bo to naprawdę bardzo motywuje do pisania. Bardzo chciałabym podziękować LOLI za pierwszy komentarz. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wiele radości mi sprawiłaś. Dziękuję ;* 

PS3. KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ DOPIERO KIEDY BĘDĘ MIAŁA MIN. 5 KOMENTARZY!!! także ten, czekam na opinie ;)
a co mi tam, użyje szantażu :D 

Pozdrawiam, Kalora :*

4 komentarze:

  1. To jest genialne ;) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :) bardzo mi się podoba jak piszesz :* zostaje na dłużej i nie mogę się doczekać następnego :* caluję :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholernie jej współczuję. Nie dość że straciła rodziców, możliwość realizacji marzeń to jeszcze kontrolę nad samą sobą. Oby Wrona jej pomógł.
    Zostaje na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny :)* zapraszam na nowy do mnie zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń