wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 2.

Piątkowego wieczora zmierzałam w dobrze znanym mi kierunku do naszego "raju".
- Cześć wszystkim. - powiedziałam i standardowo usiadłam obok Bola. Miałam dość dobry humor, bo już w domu wzięłam garść kwasu i spaliłam dwa jointy.
- Dzisiaj mam coś specjalnie dla ciebie. - chłopak pokazał mi woreczek z białym proszkiem - Będziesz po tym jeszcze silniejsza niż teraz. Daj rękę. - chwilkę wahałam się, ale podałam mu ją. Widziałam jak napełnia strzykawkę narkotykiem i powoli wbija igłę w moją żyłę. Poczułam lekki ból, jednak po chwili czułam się cudownie.
- Miałeś rację jest super! - krzyczałam z radości. Wszystkie moje problemy zniknęły. Znalazłam się w moim świecie, w moim własnym wymiarze.
Przez kilka tygodni miałam wystarczająco dużo pieniędzy na zakup kolejnej działki amfy. Nauczyłam się sama robić sobie zastrzyki, więc zaopatrzyłam się w potrzebny do tego sprzęt: strzykawki, igły, łyżeczki, świece, zapalniczki. Nie ładowałam sobie codziennie tylko tak co dwa lub trzy dni. Bolo miał dobrego dostawcę, którego towar był pierwszej jakości, był najlepszy i najczystszy.
***
Dziś mija rok od kiedy mama zginęła i rok od kiedy nie gram. Od rana nie wychodzę z pokoju. Wpadłam w ciąg a została mi tylko jedna działka amfy. Czym prędzej ładuję sobie w żyłę i biegnę w kierunku domu Bola. Kurde, za mało władowałam nie mam siły. Nic nie pomaga. Bo 5 minutach jestem na miejscu.
- Stary, pomóż mi! Daj mi coś. Za mało władowałam.
- Masz kasę?
- Mam. - zabrałam Patrycji z portfela.
- Siadaj i poczekaj chwilę.
- Tylko szybko, zaraz nie wytrzymam tego bólu.
Po chwili chłopak przyniósł mi pełną strzykawkę.
- To na pewno uśmierzy ból.
- Kurwa. - przeklinam, mam takie drgawki, że nie mogę trafić w żyłę.
- Daj. - Bolo bierze strzykawkę i po chwili czuje się o niebo lepiej. Ból ustąpił. Jest zajebiście.
Po kilku godzinach wracam do domu zaopatrzona w dwa woreczki heroiny. Tak heroiny, działa o wiele lepiej niż amfa. Mam w torebce jeszcze kilka tabletek kwasu więc chyba wystarczy mi na kolejne dwa dni. Otwieram drzwi do pokoju gdy naglę słyszę głos Patrycji:
- Wiktoria, zejdź na dół.
- Po co?
- Musimy coś załatwić. - szybko chowam woreczki do majtek i schodzę do salonu.
- Czego chcesz?- pytam. Siostra podchodzi do mnie i mi się przygląda.
- Ćpałaś.
- Nie co ci odbiło?
- To chyba twoje. - pokazuje mi strzykawkę
- Grzebałaś w moich rzeczach ? - krzyczę
- Dziewczyno, co ty robisz? Nie niszcz sobie życia. Popatrz na siebie jak wyglądasz, jesteś blada, chuda, oczy czerwone. Co się z tobą stało? Pomyśl co by czuła mama gdyby ciebie teraz zobaczyła.
- Mamy tutaj nie ma i już nigdy nie będzie. Nie wtrącaj się to jest moje życie, rozumiesz? Zostaw mnie w spokoju!- wrzeszczę i kilka sekund później jestem już w pokoju. Kurwa, jak ona mogła grzebać w moich rzeczach?! Od kiedy ona się mną interesuje?! No od kiedy?! Jestem na maksa wkurwiona. Muszę się uspokoić. Muszę sobie władować.

________________________________________________________________
Mamy drugi rozdział. W następnym pojawi się już Andrzej. Myślę, że to opowiadanie będzie miało tak ok 15 rozdziałów. Nie wiem czy komuś podoba się to co pisze, bo nikt nie komentuje. Wiem, że bohaterka mojego opowiadania nie jest typowa co w innych, ponieważ bierze narkotyki i uzależnia się od nich, ale zdecydowałam się przedstawić ten problem. Jakiś mój wewnętrzny głos namówił mnie do tego.  Bardzo jestem ciekawa co o tym sądzicie. Dlatego proszę, dajcie jakoś znać.

PS. Co myślicie o wczorajszym rozlosowaniu grup MŚ?

Pozdrawiam, Kalora ;*

1 komentarz:

  1. Rzeczywiście dość nietypowa historia. . Ale czytam dalej ! :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń