Kurde, trochę mnie poniosło i wtedy w dworcowej toalecie władowałam sobie za dużo i odleciałam. Obudziłam się w szpitalu. Oczywiście miałam przymusową terapię, po której "dobrowolnie" poszłam na odywk. Pierwszy dzień w ośrodku był okropny. Nie chciałam poznawać innych ludzi z problemami podobnymi do moich. Pierwsze dwa tygodnie spędziłam na tzw. białej sali. Całe dnie leżeliśmy w tych łóżkach i nic nie robiliśmy. Tylko trzy razy dziennie dostawaliśmy zastrzyki, po których kompletnie nic nie czułam, a w myślach była czarna dziura. Następnie przeszłam do sali, gdzie dwa razy dziennie odbywała się grupowa terapia. Każdy musiał opowiedzieć swoją historię. Nie wytrzymałam tego natłoku wspomnień, który wzbudził we mnie Rysiek (terapeuta). Uciekłam. Oczywiście Andrzej od razu zmusił mnie żebym tam wróciła, a ja tego tak bardzo nie chciałam. Nie miałam siły się z nim sprzeczać. I tak przez kolejny prawie miesiąc udawałam, że wszystko jest dobrze aż do momentu kiedy nadeszła mnie ogromna ochota na heroinę. Znowu uciekłam. Tym razem nie wróciłam do domu. Odnowiłam dawne kontakty i wpadłam w ciąg. W między czasie Patrycja wyjechała i zostawiła mnie bez słowa wyjaśnień.
Z PERSPEKTYWY ANDRZEJA
Gdy tylko zobaczyłem Wiktorię pierwszy raz czułem, że muszę jej pomóc. Przypomniałem sobie sytuację sprzed kilkunastu lat. Miałem wtedy 18 lat, a Magda była rok młodsza. Byliśmy ze sobą bardzo szczęśliwi. Przynajmniej ja tak uważałem. Magda nigdy nie lubiła rozmawiać o swoich problemach, była strasznie zamknięta w sobie. Kiedy nie odzywała się do mnie przez ponad tydzień zacząłem się strasznie martwić. Pojechałem do niej do domu. Niestety nikogo nie było. Postanowiłem jednak poczekać. Po chwili zauważyłem Magdę w bramie. Ledwo co trzymała się na nogach. Była pijana i naćpana. Naprawdę chciałem jej pomóc, ale ta cała sytuacja mnie przerosła. Uciekłem, zmieniłem klub i zerwałem z nią kontakt. Po czasie dowiedziałem się, że Magda umarła z przedawkowania. Byłem na siebie cholernie zły. Obwiniałem się. Gdybym jej wtedy nie zostawił, gdybym z nią był pewnie to wszystko wyglądałoby inaczej. Obiecałem sobie, że jeżeli na mojej drodze znowu stanie osoba, która będzie miała problem z narkotykami, za wszelką cenę będę starał się jej pomóc. I spotkałem Wiktorię. Nie pozwolę, że narkotyki po raz drugi odebrały mi osobę, na której strasznie mi zależy.
Z PERSPEKTYWY WIKTORII
- Czemu znowu ćpasz? - zapytał Andrzej
- Przestań. Chcę iść spać.- byłam naprawdę bardzo zmęczona, a on robi mi jeszcze wyrzuty
- Dlaczego uciekłaś z ośrodka? Przecież tylko tam mogą cię wyleczyć!
- Posłuchaj mnie! Choć raz mnie posłuchaj.Tylko mi nie przerywaj.- zaczęłam mówić. - Czuję jak coś się zmienia. Czuję zmianę wewnątrz siebie. Chcę spojrzeć na siebie w lustrze i nie widzieć tego co tkwi we mnie w środku. Chcę się pozbyć tej ciągłej potrzeby zaćpania. Przez narkotyki zniszczyłam sobie życie. Ale czy aby na pewno? Przecież to właśnie przez nie poznałam Ciebie. Jako jedyny nadal przy mnie jesteś, kiedy znowu wpadłam w ciąg. Stoisz obok i patrzysz na mnie. Kiedyś w twoich oczach widziałam nadzieję, teraz jest tam tylko rozczarowanie. Jestem okropna. Wszystko i wszystkich niszczę. Wszystko psuję. Nie chcę żebyś patrzył jak staczam się na samo dno oceanu. Już dwa razy próbowałeś mnie wyciągnąć, prawie ci się to udało, ale ja była uparta i pragnęłam wrócić do mojej przystani na dnie oceanu. Przez dłuższy czas panował w niej spokój i harmonia. Pewnego rodzaju ład stworzony przeze mnie. Harmonogram mojego funkcjonowania opierał się na podgrzaniu łyżki z herą, napełnieniu strzykawki i wbiciu się w zgięciu na lewej ręce. W pewien sposób czułam się bezpiecznie. Dziwne, nie? A Ty teraz od jakiegoś czasu próbujesz skierować mnie do swojego portu. Może ja wcale nie chce tam być?! Może moja przystań na dnie jest moim portem, jest moim bezpiecznym miejscem, jest moją Arkadią?! Czy ktoś kiedykolwiek pomyślał o mnie? Czy kiedykolwiek zapytałeś się mnie o to co czuję?! Nie! Najważniejszą rzeczą było pozbawienie się problemu, pobawienie się mnie! Może ja tak naprawdę nie chcę się wyleczyć?! Po co mi ten pieprzony odwyk? Po co mam być "zdrowa"? Ah tak, abyś Ty nie miał wyrzutów sumienia! Moje uczucia nie mają znaczenia! Liczysz się tylko Ty! A ja? Co ze mną? Patrzysz na mnie ale nie widzisz tego co we mnie tkwi. A może po prostu nie chcesz tego widzieć?! Kto w tej całej sytuacji jest najbardziej poszkodowany?! Ja?! Nie, nie żartuj. Oczywiście, że TY! Przecież Pan Idealny poświęca swój cenny czas na "pomaganiu" ćpunce, która cały czas ćpa., która została opuszczona przez rodzinę, która nie ma przyjaciół, która jest beznadziejna. I która jest cholernie SAMOTNA! Ale powiem Ci jednouwielbiam tą moją samotność. Mam tylko jedna prośbę: NIE WPIERDALAJ SIĘ I DAJ MI SPOKOJNIE EGZYSTOWAĆ W MOJEJ PRZYSTANI NA DNIE OCEANU, gdzie teraz jestem i pewnie zostanę już do końca. Zrozum dla mnie nie ma już szans na nowe życie. - powiedziałam i zostawiłam Andrzeja, widać było, że był w ogromny szoku. Skierowałam swoje kroki do pokoju i zasnęłam.
____________________________________________________________
I jesteśmy już w połowie :). Przepraszam za wszelkie literówki i błędy, ale nie mam już sił, żeby to poprawić. Chyba trochę nie wpasowałam się tym rozdziałem w walentynkowy klimat ale WHO CARES? :D
Chcę bardzo podziękować za liczbę wyświetleń 1173 O_o. Jestem mile zaskoczona. Gorące buziaki dla tych, którzy tutaj zaglądają i komentują ;***********************************
PS. Komentujcie, bo to naprawdę strasznie motywuje :) :*
Świetny rozdział. Szkoda, że Wiki nie da sobie pomoc :c Andrzejowi na niej zależy, ale ona poza narkotykami nie widzi nic :c czekam na następny. Pozdrawiam : )
OdpowiedzUsuńZatraciła się totalnie i co tu dużo mówić zgubiła rozum gdzieś po drodze... Ajajaj nie wiem co Andrzej teraz zrobi, mam nadzieję, że nie zrezygnuje i jej nie zostawi... Bo wtedy na pewno się stoczy...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny (będzie pozytywniej?;)).
Pozdrawiam :)
Przed nami jeszcze 5 rozdziałów wiec bd trochę pozytywnie juz niedługo ;)
UsuńCałe szczęście ;)
UsuńJa z kolei zapraszam na jeszcze ciepły rozdział u mnie :)
http://mala-czastka-ciebie.blogspot.com/2014/02/jeden-i-po.html
Nie, niech ona się w końcu ogarnie !!! To wiadome, że od narkotyków jest ciężko uciec jak się zaczęło ćpać, ale można z tym wygrać jak się ma wsparcie. A ona przecież ma !!!. Rozdział Zarąbisty :D Wesołego Walentego <3 Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Tb też życzę udanych Walentynek ;)
UsuńBardzo fajnie piszesz! Mimo że sama historia jest dość przytłaczająca to dobrze się ją czyta. Mam nadzieje że jednak Andrzejowi uda się jej pomóc ^^ Pozdrawiam i czekam na kolejny ^^
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, zdaje mi się, że jest trochę za krótko xD Poza tym też mogłabyś nieco rozpisać myśli bohaterów dla urozmaicenia akcji, żeby czytelnika tak wciągnąć w to wszystko, spróbować interpretować te problemy, to by było naprawdę ciekawe ^^ Poza tym trochę gubię się w tych perspektywach, ojeju XD Wolałabym już pisać w 3 osobie, no ale każdy ma własne upodobania ^^
OdpowiedzUsuńNa pewno jest lepiej, niż poprzednio, dlatego plus dla Ciebie, bo się poprawiłaś :D
Tylko pamiętaj jeszcze o tych akapitach, żeby tekst nie leciał w jednym ciągu, bo wszystko się powoli może pogubić.
Czekam na kolejny <3